Hitlerowska inwestycja
- immj17
- 21 lut 2017
- 2 minut(y) czytania
Czy słynne trzecie molo to rzeczywiście pozostałość po bazie niemieckich okrętów podwodnych? Tak twierdzą niektórzy. A tymczasem to relikt zza czasów Hitlera. Miało to uczynić z miejscowości Ustka drugą Gdynię. Wojna jednak pokrzyżowała te plany. Żelbetonowy twór miał stać się wielkim falochronem, osłaniającym szerokim łukiem port od zachodu. Między „trzecim molem” i obecnym portem miały powstać dwa wielkie baseny dla olbrzymich statków. Plany te zakładały, że czas podróży z Berlina do Królewca (Kaliningradu) ulegnie skróceniu aż o 9 godzin. W ramach czteroletniego planu budowy III Rzeszy Hermann Goering zatwierdził na tę inwestycję dziesiątki milionów marek.

Otwarcie wielkiego terminalu Hitlera zaplanowano na wiosnę 1941 roku. Jednak wybuch II wojny światowej spowodował, że zamiast dwóch kilometrów molo zbudowano tylko około 200 metrów. Budowę rozpoczęto wiosną 1938 roku, a przerwano 23 września 1939 r. Do pomysłu dokończenia inwestycji powrócono w latach 70. XX wieku, w dobie inwestycji ekipy Edwarda Gierka. Tym razem molo miało się stać elementem wielkiego kompleksu stoczniowo – portowego, nazwanego Stocznia „Środek”. Plan rozwoju województwa słupskiego z lat siedemdziesiątych przewidywał stworzenie w Ustce do roku 2010 ośrodka przemysłu okrętowego, zatrudniającego 11 tys. ludzi. W planach Gierka ustecki port był dużo większy, niż przewidywał niemiecki projekt z 1938 roku. Miał powstać jeszcze jeden falochron, zbudowany na pełnym morzu i biegnący równolegle do brzegu w odległości prawie dwóch kilometrów.
Przystąpiono do realizacji planu. Ścięto kilka hektarów lasów, zbudowano kilka hal, przeprowadzono wiercenia geologiczne. Opracowano dokumentację techniczną falochronów i przetestowano prefabrykowane elementy do budowy. Jednak inwestycję wstrzymano, po raz drugi niwecząc szansę mola na stanie się w końcu elementem jakiejś większej sensownej całości.
Dzisiaj „trzecie molo” jest niewątpliwie atrakcją dla ciekawskich turystów. Jednakże przez upływający czas i niszczycielską działalność wody morskiej stało się ono miejscem bardzo niebezpiecznym. Od wielu lat trwają dyskusje wśród mieszkańców Ustki, co począć z niedokończonym molem. Część ludzi opowiada się za całkowitym zburzeniem obiektu, natomiast druga część za wykorzystaniem i przekształceniem go w taki sposób, by nie zagrażał bezpieczeństwu i pozostał cząstką historii Ustki. Ja zdecydowanie jestem zwolenniczką tej drugiej wersji.
Na szczęście pojawiło się światełko w tunelu. Podczas planów zagospodarowania i powiększenia usteckiego portu zostało wzięte pod uwagę wykorzystanie pozostałości po nieudanej hitlerowskiej inwestycji. Oby „trzecie molo” doczekało się w końcu rozbudowy.
Comments